niedziela, 4 maja 2014

Niebo z moich stron

      Witajcie!:) Dziś nie będzie biżuteryjnie, ale tak jak obiecałam wcześniej,  opowiem o  mojej jednodniowej, wiosennej podróży sentymentalnej.

     Każdego roku w maju lub na jesieni, obowiązkowo przyjeżdżam w  strony mojego dzieciństwa, aby odwiedzić groby najbliższych,  pozachwycać się przyrodą, pooddychać świeżym i pachnącym powietrzem.
Jest to dla mnie także, w jakiejś części,  spotkanie ze sobą samą. Tu  ,,ładuję akumulatory", porządkuję myśli, zadaję pytania,  i o dziwo, otrzymuję na nie odpowiedzi;)  A bywa też i tak, że tylko idę i tylko jestem.
I gdziekolwiek bym nie była, to miejsce zawsze jest i będzie dla mnie najważniejsze.

      Aby dojechać do M.,  wstaję dosyć wcześnie i wyruszam w podróż pociągiem. Po mniej więcej godzinie wysiadam na małej stacyjce, skąd widać tylko pola, las i niebo. Jest jasny, rześki i  cichy poranek.


Wielkie przestrzenie, wiatr i  łąki.


Teraz, aby dojść do celu, czyli kościoła i cmentarza, muszę pieszo przejść przez 3 wsie.
Wiosną, kiedy kwitną drzewa i kwiaty,  jest tu najpiękniej. Idąc drogą,  widzę i  czuję  wokół siebie cudowne kolory i zapachy kwiatów, zieleń roślin i zwierzęta, których jest  tu mnóstwo. W każdej zagrodzie dumnie chodzi kogut, gdaczą kurki i... obszczekuje mnie pies:) Nie przejdę niezauważona:)





Po drodze delektuję się widokami i robię fotki. Są to w dużej mierze zdjęcia przyrodnicze. Lubię także detale, przydrożne kapliczki oraz ciekawą architekturę.



 Neogotycki kościół w M.,  pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. 
Każdego roku,  15. sierpnia,  obchodzony jest tu odpust. To wielkie parafialne i rodzinne święto. Na odpust przyjeżdża  zawsze bliższa i dalsza rodzina, w odpust odbywają się śluby.

Robienie fotek zajmuje mi zwykle mnóstwo czasu. Nie czuję, jak mijają godziny.
Wieś, nierozerwalnie związana z przyrodą, tętni życiem. Ptaki śpiewają, pszczoły bzyczą, koguty pieją.
Ludzie pracują w obejściu. 
Czasem drogą przejedzie samochód lub traktor.

Jestem u celu. Dochodzę na cmentarz i  witam się z bliskimi. Porządkuję groby, zapalam świeczki. To dla mnie ważne chwile. 
Z nostalgią w sercu żegnam się. 
Wracam. 

W drodze powrotnej zrywam jeszcze zioła: mlecze na zdrowy i pyszny miód
oraz pędy sosny na domowy  syropek pini.


Jest już późne popołudnie. Umęczona drogą, ale szczęśliwa, docieram do stacji PKP i wracam pociągiem do domu. I tak kończy się moja mała, ale bardzo ważna dla mnie wyprawa:)

Tym, którzy teraz  wraz  ze mną  przebyli  tę wędrówkę,  bardzo dziękuję:)

***
Czerwone Gitary - Niebo z moich stron

***
***

6 komentarzy:

  1. ładne widoki :)
    Zapraszam na moje candy :) Pozdrawiam majowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna wędrówka; pięknie opisana i pięknie sfotografowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że zechciałaś mi w niej towarzyszyć:) Pozdrawiam:)

      Usuń

Jeśli podobają Ci się moje prace, pozostaw po sobie ślad, w postaci komentarza. To dla mnie najlepsze wyróżnienie. Pozdrawiam:)